Nagle
zrobiło się bardzo jasno, zbyt jasno. Głowę mam jak z betonu, a w uszach
głośniki głośno piszczą. Chyba spróbuje otworzyć oczy, nie. Pierwsza próba nie
udana. Ale zaraz gdzie ja jestem, co to za zapach. Druga próba musi się udać.
Pokuj
hotelowy, ale skąd ja się tu wzięłam? O kurde! Czemu ja jestem w męskiej
koszuli? O nie! Co tu się stało? Jak ja się tu znalazłam?
-Dzień
doby… - odzywa się głos mężczyzny wchodzący do sypialni. Nie widzę zbyt
wyraźnie jego twarzy. O NIE!!! Tylko nie on. – Jak się Pani czuje? Może podać
aspirynę?
- Co
ja tu robie? Co tu się stało? I do cholery jasnej gdzie są moje ciuchy?-
chciałam to wykrzyczeć ale wyszedł ze mnie żałosny jęk.
-Spokojnie
nic się nie stało. Tu jest moja koszulka i spodnie od Pani przyjaciółki, proszę
się przebrać i zapraszam na śniadanie, a właściwie to już lunch. Kasia
przyjdzie za pół godziny i na pewno wszystko wytłumaczy. – mówi po czym wraca
do salonu, ubrany był w jeansy i krótką koszulkę. Wcześniej widziałam go tylko
w garniturze, ale prezentuje się równie seksownie. Ale zaraz na lunch, która
już jest godzina? Gdzie może być mój telefon? 12? Nigdy nie spałam jeszcze tak
długo.
Jak najszybciej przyjdź tu i proszę
cie zabierz mnie do domu.
Napisałam
szybko SMSa do Kaśki, zabije ją jak tu przyjdzie. Co ja mam teraz zrobić? Prysznic, tak. Woda
jest naprawdę świetnym lekarstwem , tak chłodna. Jak to się mogło stać , nigdy
nie chodziłam na imprezy. Najspokojniejsze dziecko w mieście, poukładana i
zawsze wiem co zrobić. A teraz? Stoję
pod prysznicem i nie wiem kim jest człowiek, który mnie tu przyprowadził. Wiem
jedynie, że to cwaniaczek i niewychowany gówniarz.
-
Zapraszam. – mówi kiedy pojawiam się w drzwiach obszernego salonu. Nigdy nie
myślałam, że zobaczę najlepszy
apartament w hotelu. A ja w nim spałam, ale nie , nie mogę o tym myśleć. Jeny
jak ja jestem głodna jakbym przez tydzień nie jadła.
-Może
powinniśmy mówić sobie po imieniu, tak będzie prościej…- Prościej? Dobra co mi
tam- Michał.- podaje mi dłoń
-
Marta – bąkam po chwili a on całuje mnie w dłoń, a jednak ma coś z dżentelmena. I
znowu się rozpływam. Musze to szybko przerwać więc wyrywam mu moją dłoń. On
lekko się uśmiecha, dobrze wie jak na mnie działa. Pewnie większość kobiet w
jego towarzystwie nie wie co ma ze sobą zrobić. Odsuwa mi krzesło i gestem
dłoni przywołuje mnie na miejsce.
- A
więc Marto, życzę smacznego. –zapada strasznie krępująca cisza, ale oboje
zaczynamy jeść.
Jest
naprawdę nieziemsko przystojny. Ciemnooki i zabójczo seksowny facet właśnie
siedzi ze mną przy stole i jemy razem posiłek. Nigdy bym się tego nie
spodziewała po tym co działo się wczoraj.
-
Słuchaj chciałbym bardzo cię przeprosić za to co stało się wczoraj rano.
Powinienem się był zatrzymać i naprawdę nie ma dla mnie żadnego wytłumaczenia.
Mam nadzieje, że nie miałaś przez to żadnych kłopotów.
-Nie,
nic się nie stało - jest taki piękny. Zaraz jak nic się nie stało,
przez niego jaśnie Pan szef się tak wkurzył i prawie mnie zabił.
-Cześć,
dużo mnie ominęło –Wpada do pokoju Kaśka najwyraźniej rozbawiona tą sytuacją –
Mam dla ciebie ciuchy do pracy i kosmetyczkę –praca o cholera jest już po 12
mam naprawdę mało czasu.
-Dziękuje
za lunch.- Uśmiecham się nie znacznie do Michała. Wyrywam przyjaciółce plecak i
wychodzę do łazienki. Oczywiście zołza wybrała najseksowniejsze ciuchy do
pracy. Nic pójdziemy więc za tym. Przebieram się w niedorzecznie krótką
spódnice, która przylega do mojego ciała, stanik push-up i białą bokserkę, która
ma dekolt tak głęboki, że w normalnych warunkach nie założyła bym jej, ale
dzisiaj naprawdę nie czuje się zbyt normalnie. Szpilki maja chyba z 10 cm co
przy moim wzroście nie wydaje się zbyt rozsądne, ciemne pończochy i całość
podkreślam mocnym makijażem. Włosy spinam w koka i już jestem gotowa. Przemieniłam się w 10 minut w niezwykle
seksowną ździrę, ale no cóż taka polityka firmy.
Po
wejściu do salonu zauważam, że dotarł także kolega i to właśnie z nim Kaśka
spędziła wczorajszy wieczór. Michał nagle zerwał się z krzesła widocznie
przejęty moim wyglądem.
-Coś
nie tak?- pytam niewinnie. Usta ma lekko otwarte i wyraźnie oddech mu
przyspieszył. A więc takie kobiety mu się podobają? Ździry, o rety a już
myślałam, że jest wartościowym człowiekiem. Jego kumpel podchodzi do mnie
całuje mnie w rękę i przedstawia się –Paweł tak pasuje do niego to imię, nie
wiem czemu, ale pasuje.
-Dziękuje
wam za wszystko, ale na mnie już czas muszę iść do pracy.- Kiwam głową i
próbuje wyjść. Michał nagle ocknął się i chwycił mnie za rękę.
-W
takim stroju idziesz do pracy?- mówi cicho, ale wyraźnie jest tym przejęty.
-Taka
polityka firmy- mówię lekko. On naprawdę się przejął, czy on coś do mnie czuje?
Nie, nie mam teraz na to czasu.
–Przepraszam, ale muszę iść do pracy.
-Odwiozę
cię- jest wyraźnie przybity, więc zgadzam się i wychodzimy razem. Mam nadzieje, że Kaśka wpadnie później do baru
i wszystko mi wyjaśni.
Michał
idzie pół kroku przede mną, jest chyba zdenerwowany. Wciska guzik przywołujący
windę, ale nadal na mnie nie patrzy. W windzie są dwie młode kobiety, gdy tylko
go zobaczyły ich twarze zmieniły kolory. A więc miałam rację działa tak na
większość kobiet. Winda zatrzymuje się dwa piętra niżej i dziewczyny z
uśmiechem żegnają się i wychodzą. Zostaliśmy sami, mamy przed sobą jeszcze 15
pięter.
-Patrzyły
na mnie jakbym była dziwką… - mówię ze śmiechem licząc na to, że atmosfera
trochę się rozluźni. Chyba nic z tego. O co mu chodzi? Przecież nawet się nie
znamy, a on zachowuje się tak jakby był obrażony o mój strój. – Czy zrobiłam
coś nie tak? Możesz mi powiedzieć co takiego się wczoraj stało?
-
Nic.- mówi krótko wpatrując się w moje oczy. Nagle spuszcza wzrok, jakby
sprawdzał jak jestem ubrana. – Jesteś taka piękna. Po co ubierasz się w ten
sposób?
-To
jest strój wymagany przez mojego pracodawcę, zresztą makijaż też.- ale zaraz,
czy on właśnie powiedział, że mu się podobam? O rety, nagle zrobiło się bardzo
gorąco. Jeszcze 10 pięter i będziemy na parterze. Czemu ta winda nie jedzie
trochę szybciej? Nagle poczułam jego dłoń na moim biodrze, przyciągnął mnie do
siebie i mocno pocałował. Nasze usta złączyły się i szybko dopasowały do
wspólnego rytmu w tym zmysłowym tańcu. Nasze języki splątane, usta związane.
Jego dłonie zaczęły krążyć po moich udach i pośladkach. Przyciśnięta do ściany
wplątuje moje dłonie w jego włosy. Jest
cudownie, nie interesuje mnie już nic poza jego miękkimi ustami. Czuje jak jego
członek odstający pod spodniami dotyka mojego biodra. Za chwile wybuchnę, ale
zaraz my w ogóle się nie znamy. Ta myśl zmusza mnie abym przestała, ale nie
mogę, nie chce. Nagle dzwonek windy przerywa nasz pocałunek. Chociaż nie wiem,
czy to jeszcze wchodzi w ramy pocałunku, to było chyba coś więcej.
-Przepraszam-
odzywa się cicho gdy otwierają się drzwi od windy. Oboje jesteśmy rozpaleni i
chyba to po nas widać, ponieważ wszyscy których mijamy w holu patrzą na nas w
dość dziwny sposób. Nigdy jeszcze nic takiego nie przeżyłam, mimo tego, że
prawie wcale się nie znamy chce więcej.
Całą
drogę milczeliśmy oboje wpatrzeni w jezdnię. Zaparkował przed samym wejściem,
Olga oczywiście zaraz podbiegła do szyby, aby zobaczy kto przyjechał. Michał wysiadł
szybko, aby otworzyć przede mną drzwi.
Podał mi dłoń, kiedy ją chwyciłam przeszedł mnie dreszcz po cały ciele.
Uśmiecham się do niego, ale on ma minę jakby zrobił coś strasznego.
-
Przepraszam za to w windzie nie wiem co we mnie wstąpiło. Nigdy nic takiego mi
się nie przytrafiło, naprawdę nie pomyśl sobie, że jestem jakimś chamskim
napaleńcem…
-
Zapomnijmy o tym. Dziękuję za podwiezienie. To cześć. -mówię szybko po czym
obracam się i chce jak najszybciej zniknąć. To była naprawdę niezręczna
sytuacja. Biedny nie zdążył nawet zareagować. Stał jeszcze przez chwilę po czym
odjechał.
Kurcze
kiedy moje życie nabrało takiego tępa? Jeszcze przed wczoraj każdy dzień
wyglądał tak samo. Kiedy pojawił się z tym swoim BMW w mieści i z impetem
wjechał w kałużę, moje życie zmieniło się całkowicie. Najpierw szef całkiem
zmienił swoje nastawienie do mnie, Olga zaczęła być bardziej przyjazna. Te dwie
zmiany są ze sobą powiązane. Od dawna widziałam, że jest w nim po uszy
zakochana. On większą uwaga zwracał na mnie od kiedy się pojawiłam w barze, ale
jest szansa i teraz może się to zmieni. Tato wreszcie znalazł pracę i teraz
razem z mamą wyjeżdżają do Niemiec. Ja idę na studia, wreszcie. Kaśka poznała
kogoś i z tego co mówi to coś więcej niż jej poprzednie związki (a trochę ich
było…). Upiłam się jak nigdy, chyba
zaliczyłam tzw. Zgon. I to co stało się dzisiaj w windzie… Nie mogę się już
doczekać co przyniesie ten dzień.
Po 15
wreszcie przyszła Kasia. Opowiedziała mi co działo się wczorajszego wieczora i
chyba muszę przeprosić Michała, nie dość, że obrzygałam go to jeszcze wyzywałam
od najgorszych za ochlapanie mnie błotem. Na szczęście to Kaśka mnie rozebrała
i położyła do łóżka, a on musiał spać na kanapie. Nie chcieli odstawiać mnie w
tym stanie do domu. Może to i lepiej, ale czemu czuje się teraz tak
beznadziejnie? Może do niego zadzwonię. Gdzie jest mój telefon? O kurde jeszcze
tego brakowało. Zgubiłam telefon, a z resztą i tak nie mam do niego numeru.
Czas
znowu wydaję się tak wolno płynąć, a dzisiaj jestem tu do zamknięcia.
Przynajmniej nie będę musiała się mamie tłumaczyć, czemu nie wróciłam na noc.
Pewnie Kaśka już coś wymyśliła.
Dziś
mieliśmy naprawdę mały ruch. Jest godzina 21 a w barze siedzi tyko dwóch
małolatów popijających piwko. Kiedy proszą o drugie jeden z nich zaczyna się beznadziejnie
do mnie przystawiać. Staje się to coraz bardziej denerwujące, chłopak ma 18 lat
i myśli, że wszystko mu wolno. Zaczyna przystawiać do mnie ręce, oj nawet nie
wie jaki to błąd. Na ogół jestem bardzo spokojna i raczej pomagam ludziom, w
końcu chcę zostać pielęgniarką, ale nie tym razem. Skończyłam klasę policyjną w
naszym liceum i wiem jak sobie radzić z natrętami. Wykręcam mu rękę, którą
dotknął mojego pośladka i wyprowadzam go z baru popychając przez próg.
-
Następnym razem wezwę policje. Trzymaj łapy przy sobie gówniarzu. – mówię i
zamykam za sobą drzwi, które po chwili się otwierają a do środka wchodzi Kaśka pod rękę z Pawłem
-Łał! Marta, ty brutalu- śmieje się moja wredna
przyjaciółka, chwile za nimi pojawia się Michał z wysoką blondynkom. –Następny
wielbiciel?
-Przestań
co?- zajmują stolik czteroosobowy. –Co wam podać?- pytam ściszonym głosem.
Żałuje, że jeszcze nie zamknęłam, nie patrzy nawet na mnie po tym co się
dzisiaj stało on zachowuje się tak jakby mnie tu nie było. Więc ma dziewczynę,
może nawet narzeczoną. Nie jest jakimś cudem piękności, ale brzydka też nie
jest. Ubrana bardzo elegancko, ale nie
tandetnie i tanio to raczej markowe ciuchy. Mój dzień właśnie całkowicie
stracił sens. Cały czas myślałam o nim, o tym co się stało w windzie i czy da
się to jeszcze powtórzyć. Teraz już wiem, że nie.
-Ja
chcę drinka, tego którego wymyśliłaś miesiąc temu, jest świetny.
-Wymyśliłaś
drinka? To w takim razie ja też spróbuje.-dołącza swoje życzenie Paweł.
-Ja
poproszę Whisky z lodem jeśli macie.- mówi blondyna teraz już wiem, że nie jest
zbyt miła i traktuje mnie z wyższością. Kto wie może ma powody.
-Poproszę
kawę, czarną- nawet nie podniósł na mnie wzroku. Trochę zabolało, a właściwie
bardzo. Jeszcze parę godzin temu całowaliśmy się namiętnie, a teraz zachowuje
się w ten sposób.
Kiwam
więc głową i odchodzę od stolika. Przygotowuje napoje myśląc o tym, żeby uciec
i zaszyć się gdzieś i dać upust tym wszystkim emocją. Nie rozpłacz się! Jesteś
w pracy. Tak potraktuje to na sucho i bez emocji. Obym dała radę. Wchodzę
szybko do łazienki dla personelu, poprawiam makijaż i włosy. Kuchnia jest już
pusta, jestem teraz tylko ja i moi klienci. Kilka szybkich oddechów, perfum i
idę. Mimo wysokich butów myślę, że udało mi się przejść całkiem prosto. Taca w
moim ręku nawet nie drga, nic się nie rozlało. Można powiedzie, że jestem nawet
z siebie dumna gdy serwuje im zamówienia. Kątem oka widzę, że Michał mi się
przygląda. Jesteś w pracy. Jesteś w pracy. Muszę to sobie mówić jak mantrę,
żeby na niego nie spojrzeć.
-Może
się przysiądziesz- kiedyś ją zabije, zawsze wie kiedy jest ze mną coś nie tak.
- Nie
jestem w pracy i mam naprawdę masę rzeczy do zrobienia przed zamknięciem.-
dygam grzecznie i odchodzę za ladę i biorę się za wycieranie szklanek ze
zmywarki. Muszę przestać myśleć i działać automatycznie. Podaje kolejne drinki
po czym zabieram się za posprzątanie zaplecza. Kiedy kończę i ponownie staje za
barem. Michał podchodzi do mnie i podaje mi mój telefon.
-Zostawiłaś
go w hotelu, przepraszam że dopiero teraz ci go daję, ale nie mogę sobie
poradzić z tym co się dzisiaj stało. Przepraszam za moje zachowanie…
-Poczekaj
to ja przepraszam za wczoraj, Kaśka mi opowiedziała co się działo i jest mi
naprawdę głupio z powodu mojego zachowania.
A tym co się stało dzisiaj się nie przejmuj i zapomnijmy o tym.- ja chyba nigdy
tego nie zapomnę. Ale co mam zrobić on ma kogoś, a ja nie mam zamiaru wchodzić
z butami w czyjeś życie i je rozwalać. Nie mogę odczytać emocji z jego miny,
ale chyba jest zaskoczony tym co usłyszał.
-Mogę
cię o coś spytać?- kiwam głową- Czemu nie potraktowałaś mnie tak jak tego
chłopaka, którego wyrzuciłaś z baru?
-Nie
wiem, ale zapomnijmy już o tym. Dobrze?
-Dobrze-
o boże on jest smutny. Przepraszam, ale przecież ma kogoś… Wpatrujemy się przez
chwile w siebie, znowu zaczyna robić się strasznie gorąco i to uczucie u dołu
brzuch. JESTEŚ W PRACY!!! Muszę
się uspokoić .
-Podać
wam coś jeszcze?
-Nie
mają już chyba dosyć, dziękuje ci.- drukuje więc rachunek i przynoszę do
stolika.
Żegnam
wychodzących zakochanych. Wracam za ladę z pustymi szklankami i patrz z
utęsknieniem na jego piękną twarz. Spojrzał na mnie uśmiechnął się i wyszedł. I
zostałam sama, wstawiam wszystko do zmywarki i próbuje się pozbierać. Czas
posprzątać salę i do domu. Zabieram ze
stolika rachunek i dwieście złotych. Co?! Napiwek 150 złotych to chyba trochę
za dużo nawet jeśli się znamy. Oddam te pieniądze Kaśce, żeby mu oddała.
Wolałabym sama się z nim spotka, ale nie mogę. On jest zajęty. Zmywam podłogę i
zamykam bramkę która pozwala wejść na teren podległy do baru. Zamykam kącik
piwny na podwórku oraz drzwi wejściowe od baru. Sama wchodzę wejściem dla
personelu, zabieram swoje rzeczy i wychodzę. Jest godzina 23 szkoda, że nie mam
nic na przebranie jest chłodno. Wychodząc na chodnik nie zauważam żadnego
zagrożenia i ruszam w długą drogę. Nagle ktoś chwyta mnie za rękę i ściska
bardzo mocno po czym uderza w głowę czymś twardym. Wszystko dookoła zaczyna
wirować, ale odwracam się i widzę dwóch młodych mężczyzn. O nie, to ci
gówniarze. Słyszę w oddali ryk silnika i po chwili pisk opon, ale już nic nie
widzę. Ktoś krzyczy, czuje kolejny cios i nagle tracę kontakt ze światem.